Witajcie, jeśli tak jak ja, macie już dość tej pogody, tego śniegu, zimnego wiatru, mrozu i nie zamierzacie w weekend wyściubić nosa z domu (może po za zakupami) i tak jak ja, chcecie poleżeć pod ciepłym kocykiem przed telewizorem (a co, czasami kanaping też trzeba pouprawiać J, szczególnie w taką pogodę) to mam dla Was propozycje filmowe, z których możecie skorzystać. Wiadomo, każdy lubi coś innego, więc postarałam się, aby trzy filmy, które Wam przedstawiam, były gatunkowo różne, może w ten sposób każdy znajdzie coś dla siebie. Dziś na „tapetę” idzie melodramat wojenny, komedia romantyczna i dramat obyczajowy (psychologiczny).
Pearl Harbor

Film, który w moim sercu, i w mojej kolekcji filmowej, zajmuje zaszczytne i zdecydowane 1 miejsce. Film, który mogę oglądać nieustannie od wielu lat i mi się nie nudzi. Jest to opowieść o wojnie, miłości, męskiej przyjaźni i wielkiej pasji. Przystojny pilot o imieniu Rafe (Ben Affleck), śmiały i odważny, który marzy o tym by walczyć z Niemcami oraz dokonywać bohaterskich czynów. Urocza pielęgniarka Evelyn (Kate Beckinsale), która pod wpływem uroku młodego pilota przymyka oko na jego błędy podczas specjalistycznych badań mających stwierdzić, czy może on siąść za sterami, czy też nie. Oboje zakochują się w sobie i wydaje się, że nic nie może zburzyć ich szczęścia. Niestety, Rafe zgłasza się na ochotnika do batalionu "Orłów", amerykańskiego oddziału pilotów, którzy wraz z Brytyjczykami i Polakami walczyli w Bitwie o Anglię. Jak to na wojnie bywa, podczas jednej z misji zostaje zestrzelony, a dowództwo informuje o jego śmierci amerykańskich przełożonych. Osamotniona Evelyn po kilku miesiącach zaczyna spotykać się z Dannym (Josh Hartnett), najlepszym przyjacielem Rafe'a, z którym zachodzi w ciążę. Wtedy okazuje się, że... reszty opisywała nie będę, ponieważ dalsze streszczenie opisywałoby dokładnie pozostałą część fabuły.
Uwielbiam ten film, mimo, że za kinem wojennym nie przepadam i raczej nie oglądam, to jednak „Pearl Harbour” mnie zauroczył. Pewnie głównie dlatego, że wątek miłosny tak mi się spodobał J Ale też dlatego, że główne role w filmie to m.in. Josh Hartnett i Ben Affleck, a ja ich uwielbiam J Jednak to nie jedyne powody, film jest naprawdę piękny. A co najlepsze, za każdym razem kiedy go oglądam, mam nadzieję, że skończy się inaczej J Wiem, freak ze mnie, ale ja i tak ciągle mam nadzieję J Naprawdę polecam obejrzeć, nigdy bym nie przypuszczała, że taki film będzie moim numerem jeden, i to niezmiennie od wielu lat.
Sex Story
Emma (Natalie Portman) i Adam (Ashton Kutcher) przypadkowo spotykają się po latach. Ponieważ Emma cierpi na swego rodzaju "alergię na związki", a Adam zupełnie je odrzucił – zresztą dlatego, że jego ojciec (Kevin Kline) zaczął spotykać się z jego byłą dziewczyną - oboje decydują wyrzec się emocji, z jakimi ma się do czynienia będąc w romantycznym związku i zostać przyjaciółmi. Zero zaangażowania, kłamstw, zazdrości, wspólnych śniadań, tęsknoty... jednym słowem żadnych zobowiązań, tylko sex. Czy im się to uda?
Polecałam Wam ten film już jakiś czas temu na Facebooku. Tego rodzaju filmy bardzo lubię, można się pośmiać i pomarzyć o romantycznej miłości, która w filmach zawsze jest taka…. idealna (?) J Są oczywiście przeciwnicy tego typu filmów, jak wszędzie zresztą. Ja jednak je lubię, bo czy zawsze trzeba oglądać tylko te „mądre”, prawdziwe aż do bólu itd.? Czasami mam ochotę na taki odmóżdżacz, nie widzę w tym nic złego. Nie zamykam się na jeden gatunek filmowy. Polecam więc film osobom, które taki gatunek filmów lubią. Ja się pośmiałam a przy okazji fajnie spędziłam nudny wieczór J
3 minuty 21:37

Film zaczyna się widokiem rozświetlonej Ziemii, na której nagle wyłania się ciemny kontur Polski. Narrator informuje nas, że tydzień po śmierci papieża, w Polsce wyłączono światła, ale jednocześnie w tym czasie brytyjski naukowiec zaobserwował w naszym kraju niezidentyfikowaną kumulację energii. Pada pytanie: skąd ona się wzięła? Potem poznajemy pierwszego z kilku głównych bohaterów: to uznany reżyser, wieczny uwodziciel. Po rozstaniu z kolejną partnerką, wraca do nałogu alkoholowego. Poznaje on atrakcyjną nauczycielkę angielskiego. Ciekawa historia, świetnie zagrana przez Krzysztofa Stroińskiego i Agnieszkę Grochowską. Opowiedziana dynamicznie, z dozą goryczy, ale też humoru. Kolejny bohater to malarz (Bogusław Linda) – ląduje sparaliżowany w szpitalu, lecz zachowuje pełną świadomość. Jego dziewczyna oczekująca dziecka będzie chciała skrócić cierpienia mężczyzny. Mamy też kłusownika samotnie wychowującego syna. Ich egzystencja zostanie wyrwana z utartego toru przez tajemnicze pojawienie się pięknego, białego konia... Równolegle z tą narracją obserwujemy inną, rozwijającą się wbrew chronologii, to historia zwykłego chłopaka, w którym budzi się nienawiść. Losy ich wszystkich splotą się w czasie trzech minut.
Film nie należy do „lekkich”. Ja szczerze kilkakrotnie miałam ochotę przełączyć, i pewnie gdyby nie fakt, że oglądałam film u mojej siostry, to pewnie bym tak zrobiła. Przez prawie cały film zastanawiałam się o co chodzi i jaki związek z tym wszytskim ma śmierć papieża i wyłączenie świateł. Oczywiście pod koniec filmu wszystko się wyjaśniło. Jest to film, na którym można się pośmiać, popłakać i doznać szoku. Jest w nim dużo cierpienia, co u mnie oczywiście wywołuje potoki łez, no taka już jestem. Tak jak mieszane są w nim losy bohaterów, tak samo mieszane są uczucia podczas oglądania. Ewidentnie zmusza do myślenia i do pewnych refleksji, przynajmniej w moim przypadku tak było. Ostatecznie film uważam za warty polecenia, dobrze, że obejrzałam w całości. Tak jak wspomniałam, do „lekkich” nie należy, dlatego polecam osobom, które takie kino lubią.
Znalazł ktoś coś dla siebie? Mam nadzieję, że tak. Życzę wszystkim udanego weekendu, nawet jeśli będziecie go spędzać inaczej niż przez telewizorem.
